­

Dlaczego fiszki nie są najlepszym narzędziem do nauki języków

Mniej więcej co 5 lat na rynku edukacyjnym pojawia się jakaś nowinka, która ma zmienić oblicze uczenia się i raz na zawsze rozwiązać...





Mniej więcej co 5 lat na rynku edukacyjnym pojawia się jakaś nowinka, która ma zmienić oblicze uczenia się i raz na zawsze rozwiązać nasze problemy.

Szkoda tylko, że nie działa.

Najpierw mieliśmy system Sita, który obiecywał cuda na kiju.
Później pojawiły się rozmaite programy uczące języka angielskiego. Ze wszystkich rzeczy najbardziej pożyteczne, choć ich algorytm nie przewidywał odpowiedzi odbiegających od klucza.
Następnie pojawił się boom na fiszki - małe karteczki, mające nauczyć nas słówek bez większego wysiłku, zgodnie z krzywą Ebbinghausa.

Pomysł sam w sobie nie jest zły. Fiszki bazują na udowodnionej naukowo skuteczności regularnych powtórek materiału.  Nikt jednak nie wziął (lub nie chciał wziąć) pod uwagę złożoności języków obcych. Język angielski nie jest wyłącznie zbiorem reguł gramatycznych i słówek od A do Z. Między konkretnymi częściami zdania zachodzą rozmaite reakcje i uproszczenie ich do dwóch zdań przykładowych dla każdego wyrazu jest bardzo szkodliwe dla rozwoju umiejętności językowych.

Krzywa Ebbinghausa adekwatnie przedstawia tylko proces zapominania danych bezsensownych, z jakimi nie mamy do czynienia w życiu codziennym. Choć bazują na niej fiszki, teoria krzywej zapominania nie odzwierciedla procesu nauki języków.

To trochę tak, jak gdyby z książki o hutnictwie uczyć się gotowania. I tu i tu kotły do podgrzewania. 😊

 Grzechy główne fiszek: 
  • Brak różnych odcieni znaczeniowych
  • Mała ilość zdań przykładowych, a jeśli istnieją - są uproszczone.
  • Brak objaśnienia jak dany wyraz zachowuje się w zdaniu (np. czasowniki stanu lub czasowniki performatywne, na które bardzo trzeba uważać)
  • Nie angażują płata czołowego - obszaru mózgu odpowiedzialnego za rozwiązywanie problemów
  • Efekt powyższych punktów: Brak jakiegokolwiek fundamentu do stworzenia sieci skojarzeniowej
Uczymy się przede wszystkim rozwiązując problemy. Jakie problemy stawiają przed nami fiszki? Problem odwrócenia karteczki i odłożenia na stos do kolejnej powtórki?

 Jaka jest zatem alternatywa? 
Nauka na żywym języku. Jak pisałam w poprzednim poście, nauka na pamięć nie działa.
Jeśli bardzo zależy Wam na formie karteczek i czujecie się pewniej mając je w kieszeni kurtki, stwórzcie dla słówek własne zdania pokazujące jak odmiennie dany wyraz zachowuje się w zależności od konstrukcji gramatycznej.

W jutrzejszym poście przedstawię Wam przykładową stronę słowniczka, który łączy wszystkie dobre praktyki aktywnej nauki. Będzie to wygodny do wydrukowania plik pdf.

Jakie są Wasze doświadczenia z wykorzystaniem fiszek? Jak długo byliście w stanie zachować informacje? Ile słówek pozostało po zdaniu egzaminu lub zakończeniu kursu?

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Kupiłam całą serię fiszek (mniej popularnej firmy) i trochę klops. Przeszłam do ostatniego poziomu powtórek, później jeszcze raz obejrzałam po dwóch tygodniach. Z ciekawości zajrzałam znowu.
    Masakra, tak jakbym nigdy się nie uczyła. :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wydaje mi się że coś w głowie zostaje. Przynajmniej powinnaś wiedzieć, że już gdzieś to słowo widziałaś.

      Wiem, że to marne pocieszenie - szczególnie po zakupie całej serii. Możesz je natomiast wklejać do własnego słownika i tworzyć na ich podstawie mapy myśli.

      Usuń
  2. hMM, rzeczywiscie, kupienie fiszek ot tak i próba nauki języka w ten sposób to kiepski sposób. Ale jeśli wypisujemy na karteczkach słówka z lekcji, podrzucimy sobie tu i owdzie kontekst i wymowe w kwadratowym nawiasie-{transkrypcję}to chyba nie ma lepszego i szybszego sposobu.
    Pozdrawiam.
    Absolwentka dwóch filologii, tłumacz przysiegły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dzięki za komentarz. :)

      Pytanie gdzie kończą się fiszki, a gdzie zaczyna kieszonkowy słowniczek. ;)
      Fiszko-słowniczek zadziałał u mnie tylko w jednym przypadku, w języku mongolskim, gdzie praktycznie nie ma homonimów.

      Rozmawiałam na temat klasycznych fiszek chyba z każdym uczniem i każdy twierdził, że w mniejszym lub większym stopniu jest to strata czasu, ponieważ efekt jest niewspółmierny do wysiłku.

      Ja z fiszkami mam ten problem, że nigdzie nie mogę znaleźć badania dotyczącego ich skuteczności w przypadku nauki języków obcych u grupy osób większej niż 5 (jako ktoś, kto miał do czynienia ze statystyką, mogę tylko prychnąć z pogardą na takie badanie) i w ujęciu kilkuletnim, nie w ramach tygodniowego eksperymentu.

      Usuń
  3. Natalia Zawadzka17 września 2018 17:50

    Fiszki może nie to że nie są najlepszym sposobem na naukę języka, ale nie powinniśmy polegać tylko na nich. Fiszki mogą być dobrym uzupełnieniem nauki języka obcego. Chodząc na biznesowy kurs języka angielskiego https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-angielski/kurs-angielskiego-business-english nauczyłam się, że nie warto czasami zaprzątać głowy słownictwem którego i tak nie będziemy używali.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem zdania, że właśnie fiszki doskonale uzupełniają naukę języka obcego. Osobiście korzystałam z https://www.jezykiobce.pl/35-wloski/s-1/chce_korzystac_z-fiszki/categories-wloski gdy uczyłam się języka włoskiego. Uważam teraz, że bez nich moje słownictwo byłoby o wiele uboższe niż jest teraz.

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images